- Może Ci pomóc? – zapytałem pokojówki nagle wstając z łóżka.
Jakoś głupio się czułem, przeszkadzając kobiecie w jej pracy i jeszcze jej nie pomagając. Widać, że było to nieco ciężkie. Przytaknęła, dając mi połowę tego co przyniosła, nie za bardzo wiedziałem co mam robić, ponieważ w moim łóżku nie było tyle warstw materaców i prześcieradeł. A więc to dlatego to łóżko jest takie wygodne. Z małą pomocą, a raczej dużą pomocą dziewczyny, w końcu mi się udało. Całkiem zadowolony z siebie, spojrzałem na dziewczynę z uśmiechem, jednak mój uśmiech zaraz zniknął. Trzeba znaleźć Ronę…
- Wiem, że za to wszystko powinienem sam ją szukać z tonowym obciążeniem na plecach, jednak czy pomożesz mi? – zapytałem błagalnie pokojówkę.
Chwilę się zastanawiała, jednak po chwili pokręciła głową zrezygnowana i zgodziła się mi pomóc. Jednak tylko przez chwilę, ponieważ musiała wrócić do swojej pracy za jakiś czas. Chociaż moim zdaniem to zbyt wiele obowiązków to ona dzisiaj nie miała. Przyjąłem jej pomoc niezwykle zadowolony, obiecując jej, że kiedyś jej się odwdzięczę. Ponieważ nie była pewna, co mam na myśli mówiąc odwdzięczyć się, zmierzyła mnie podejrzliwym spojrzeniem. Rany boskie, te tylko o jednym. Już nawet nie starałem jej się tłumaczyć, tylko wybiegłem z pokoju księżniczki, który wyglądał teraz jak przed moim przyjściem. Wywietrzony, pachnący i czysty. Nie wiem gdzie księżniczka mogła być, jednak trzeba poinformować Yoshita, w końcu oboje jesteśmy osobistymi rycerzami księżniczki. Chociaż nie jestem pewien, czy po tym wszystkim utrzymam się na tym stanowisku. Na całe szczęście lub nieszczęście, Yoshito miał pokój bardzo blisko. Bez pukania, po prostu wbiłem do środka, co z tego, że mógł jeszcze spać. Nie spodziewałem się jednak, że komnata będzie pusta. No nie, a może był po prostu z nią? Albo miał po prostu jakąś pracę? Nie! Definitywnie był z nią! A co jeśli on nadal jest pijany i teraz to on molestuje biedną księżniczkę!?
- Cholera jasna! – załapałem się za swoją srebrną czuprynę.
Nie objaśniając nawet pokojówce szczegółów, po prostu zacząłem, biegać po korytarzach, otwierać wszystkie puste pokoje. Po prostu musiałem ją znaleźć. Obleciałem cały zamek chyba z dwa razy i już miałem oblecieć zamek trzeci raz, gdyby nie to, że jakiś starszy mężczyzna nakazał mi zachować ciszę. Wszędzie sprawdziłem, każde pomieszczenie, kantorek… nawet byłem w lochach! Nie byłem tylko… na dziedzińcu. Dostając olśnienia, pobiegłem na dziedziniec, prawie tratując dwie pokojówki po drodze, ale trudno. Swoją drogą, gdzieś zgubiłem moją nową znajomą… potem jej wszystko wytłumaczę. Wybiegłem na dziedziniec, zeskakując z ostatnich schodków. Nie wiem czemu, coś pokierowało mnie do stajni. I miałem dobrze przeczucie. Yoshito leżał na biednej księżniczce, dodatkowo krępując jej ruchy.
- Yoshito! – krzyknąłem wbiegając do stajni – Jesteśmy pijany! Złaź z niej!
Złapałem go za ramiona i zacząłem odciągać od księżniczki, poszło łatwo jednak sam straciłem równowagę i rycerz mnie przygniótł.
- Nie jestem pijany! – warknął – Ty ty tutaj ledwo stoisz… a właściwie to stałeś – uśmiechnął się.
(Ktoś z was?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz