Nie mogę powiedzieć, ze to co zrobiłem było najrozsądniejsze. W końcu wróciłem do miejsca w którym chcieli mnie najzwyczajniej zaszlachtować i to w cale nie w najmniej bolesny sposób. Niestety pozwalając na to by wykończyła mnie zwykła gorączka.. to była by chyba największa ironia losu o jakiej mógłbym pomyśleć.Byłem już wykończony ciągłym uciekaniem przed rzeczywistością. Musiałem od tego wszystkie odpocząć, a pijana dziewczyna wcale mi w tym nie pomagała tym bardziej teraz.
-Fleur... - warknąłem przenosząc się do siadu i łapiąc dziewczynę za białe włosy. Może jeszcze mam być jakoś wybitnie delikatny? No jasne i co jeszcze? Podniosłem ją do góry, żeby odciągnąć ją od butelki pełnej wina. Jeszcze teraz brakowało tego, żeby mi to tutaj wylała... między nogami. - Starczy ci już picia. - podsumowałem wstając i zabierając za sobą butelkę. Wyszedłem na zewnątrz, zamachnąłem się na tyle by wino poleciało hen, hen daleko.
-Renee! No jak mogłeś to zrobić! Dlaczego... - wyrywała się i krzyczała, żeby tylko dosięgnąć butelkę. Wychyliła się tak mocno przez barierkę balkonową, że miałem wrażenie, że zaraz przez nią wyleci. W sumie długo nie musiałem czekać żeby zachwiała się i prawie runęła w dół.. prawie bo przecież nie mogłem jej pozwolić spaść. Życie za życie no nie? Ona uratowała mnie to chyba teraz muszę się jej jakoś odwdzięczyć.
-Uspokój się, bo jak się tak będziesz darła to ktoś tu przyjdzie i znowu zabiorą mnie do celi. - złapałem ją w pasie i przeniosłem do komnaty. Zamknąłem drzwi na taras, żeby czasem nie przyszedł jej pomysł skakania na bungee.
-Ja nie pozwolę, żeby cie zabrali Renee... ale oddaj mi alkohol. - złapała mnie za koszulkę tarmosząc nią trochę. O nie nie.. jakby napiła się jeszcze bardziej to zaczęła by tu ze mną robić bardziej nieprzyzwoite rzeczy.
-Ogarnij się.. księżniczce podobno nie wypada.- pstryknąłem ją w czółko ponownie wracając na łóżko i się kładąc. Nie mam ochoty jej niańczyć, a już na pewno nie pijaną. -Ej Fleur... - otworzyłem jedno oko spoglądając teraz na tą tańczącą dzikuskę. Boże co ona robi ze swoim życiem. W każdym razie.. przystanęła na chwilę i spojrzała na mnie. - Ta twoja siostra to niezła suka... -podsumowałem cicho nakładając sobie mokrą szmatkę na czoło
-Po prostu nie chciałeś się nią zająć, dlatego się zemściła.. - westchnęła jak gdyby nie przeszkadzało jej to jak ją nazwałem. Heh chyba też jej nie lubi. - Nie lubi kiedy jej się odmawia, a ty chyba byłeś pierwszy...ale tak szczerze, Renee! - przyleciała szybciutko wdrapując się na mnie i siadając okrakiem na moich biodrach. No cudownie. pochyliła się do przodu opierając się łokciami o moją klatkę piersiową, no idiotka... przecież mam tam takie rany...- Nie chciałbyś jej przelecieć? - wyszczerzyła te swoje białe ząbki w uśmiechu, na dodatek tak intensywnie wpatrywała się w moje zielone oczy.
-Jesteś głupia, ale wybaczę ci to, bo jesteś pijana. Nie jarają mnie takie szlachcianki...
-Taki?
-Takie... ty jesteś po prostu jaka inna, dzikusie. Możesz to uznać za komplement, a teraz ze mnie zejdź, bo chce odpocząć - sam nie wiem kiedy stałem się taki rozmowny co do niej. Teraz była jeszcze bardziej nie szkodliwa niż wcześniej. Naciągnąłem sobie szmatkę bardziej na oczy, żeby calutkie je zakryć i nic nie widzieć..
( Fleur ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz