Nie rozumiałem dlaczego dziewczyna tak usilnie stara się czegoś o mnie dowiedzieć, przecież nawet mnie nie znała. Zauważyłem też, ze nieźle jej wychodzi wysznupienie informacji, nie zajęło jej dużo czasu szukanie wyjaśnienia na to, dlaczego zabiłem małą szlachciankę. Hmm... nie miałem tez pojęcia dlaczego jest dla mnie taka pobłażliwa, mimo wszystko ona jeszcze ani razu mnie nie uderzyła, chociaż w jej stronę poszło najwięcej wyzwisk i obelg. Może faktycznie różni się czymś od całej reszty szlachciców... Ale nie! Renee nie możesz tak o tym myśleć bo zaczynasz jej udać, a to nie jest dobre.
[...]
Kiedy wparowała do mnie i oznajmiła mi, że już zna moją pełną godność oraz to, że dopuściłem się zemsty to pomyślałem sobie, że może jednak ta dziewczyna jakoś mi pomoże się stąd wydostać. Dlaczego miała to zrobić? Nie widziałem, żeby w jakiś sposób nie rozumiała tego mojego zbrodniczego czynu. Może wręcz przeciwnie, starała się go zrozumieć stawiając się na moim miejscu.
-Chciałeś coś powiedzieć? - zapytała kiedy wyraźnie ujrzała ja waham się przed kolejną odpowiedzią. Tym razem nie miała być ona chamska tak jak wszystkie poprzednie. Chciałem z nią normalnie porozmawiać, chociaż w gruncie rzeczy więcej w tym było pytań niż czystych dialogów. Ostatecznie pokręciłem głową, bo nie wiedziałem co mógłbym jej jeszcze powiedzieć. Było tego tak dużo, że nie wiedziałem od czego mam zacząć. - No jak wolisz... - po tych słowach ponownie zwiesiłem głowę w dół i przymknąłem oczy. Nie mam już sił się więcej wyrywać, a moje własne ciało nie słuchało mnie kiedy wyraźnie mówiłem: STOP. Cóż za ironia losu. Być jednocześnie tak wykończonym, by brakło mi sił na jakikolwiek ruch, a jednocześnie tak zdeterminowanym, by ciągle dążyć do upragnionego celu.
Ku mojemu jeszcze większemu zdziwieniu (bo myślałem, że ona już sobie poszła i nie wróci) Księżniczka wróciła do mnie za chwilę z miską zimnej wody i szmatka. Co tez ona znowu wymyśliła? Ukucnęła obok mnie... zbyt blisko obok mnie, zamoczyła szmatkę w zimnej wodzie następnie bardzo starannie ja wykręcając. Obserwowałem każdy jej choćby najmniejszy ruch z pod blond grzywki upaćkanej krwią. Czy ona postradała zmysły?! Kilka dni wcześniej chciałem jej odgryźć rękę... o palcach nie wspominając nawet.
-Co ty robisz... - to zdanie w niczym nie przypominało pytania, bo doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że chce zmyć krew, aczkolwiek nie potrafiłem tego pojąć. Jak dobre serce trzeba mieć, żeby zajmować się nic nie wartym niewolnikiem.
-Czy chociaż raz mógłbyś się nie ruszać i nie próbować mnie skrzywdzić? Zrozum, że nie każdy tutaj jest żeby się na tobie powyżywać. - teraz uniosła rączkę i delikatnie dotknęła szmatką moich ran na policzku. Syknąłem przeciągle z bólu wyrywając się troszkę, ale nie dlatego, że chciałem jej coś zrobić, tylko z powodu dużego bólu. (Haha! Nie tym razem!) Zajęło to chwilę zanim całkowicie skończyła. Przemyła mi twarz, trochę szyję.. no można powiedzieć, że teraz wyglądałem mniej więcej jak człowiek.
-Jak się nazywasz? - wyskoczyłam tak totalnie z dupy z tym pytanie, bo stwierdziłem, ze od tego czasu jeszcze nie udało mi się poznać jej imienia. Musiało to dziwnie zabrzmieć bo uniosła na mnie takie zdziwione spojrzenie, jak gdyby nigdy nikt nie pytał ją o imię. No tak.. przecież to takie oczywiste. Wszyscy ja tu znają, bo jest księżniczką. -...głupia, odpowiadaj. - dokończyłem kiedy nie spotkałem się z żadną sensowniejszą odpowiednią i pewnie przez to jak ją nazwałem dostałem też tą mokrą, zakrwawioną szmatką po głowie. Nie bolało, to chyba bardziej miało znaczyć coś w rodzaju: "zamknij się wreszcie, jestem dla ciebie za dobra". Uniosłem lekko kąciki ust w skrytym uśmiechu. Dziwna z niej dziewczyna nawet jak na księżniczkę, to gdybym o tym nie wiedział to raczej nigdy bym się nie domyślił.
-Fleur Argent, niewolniku. - wymruczała coś przez zaciśnięte zęby. Chyba nie za bardzo spodobało jej się to jak się zwracam. - A teraz może byś powiedział mi coś o sobie i swojej siostrze.
- Jesteś zbyt głupia, żeby to pojąć...
- Zabije cie... - warknęła znów wyciągając ten swój mały sztylecik i przykładając mi go do gardła. Oho, teraz już nie miała mi co rozrywać, chyba że spodnie i bokserki. Mrr... byłoby ciekawie. Siedziała teraz tak blisko, by jej krótkie rączki mogły dosięgnąć do mojej szyi. Mój delikatny, niepozorny uśmiech znikł z twarzy, a główka opadła lekko z przemęczenia na ramię dziewczyny. Chyba nie miała nic przeciwko, bo odstawiła malutką broń na podłogę obok. Bingo! Naprawdę jest nieźle naiwna. Chwyciłem zębami jej ramiączko od bluzki i tym samym od stanika, pociągnąłem je na tyle mocno, żeby podrzeć materiał, a ubranie dziewczyny zsunęło się z ręki. Natychmiast odskoczyła do tyłu przytrzymując to co tak cenne, żeby czasem nie wyszło na światło dzienne. Zrobiła się tak słodko czerwona, że gdyby nie te kajdanki to zostałaby przeze mnie zgwałcona.
-T-ty....
-1:1 Księżniczkooo.... teraz już przestań się bawić tym małym narzędziem, bo nawet z przykutym do ściany przegrywasz. - westchnąłem znów zwieszając głowę. Każdy chociaż najmniejszy wysiłek był dla mnie nie do zniesienia, jednak musiałem jej dać jakoś do zrozumienia, żeby w końcu dała mi spokój.Otworzyłem usta, żeby nabrać nieco więcej powietrza. Nie widziałem kiedy wstawała, ale za momencik znów znalazła się przy mnie. No czemu ona nie da za wygraną, co za uparta dziewucha. Jeszcze bardziej dziwne okazało się to co zrobiła za moment, a mianowicie podniosła nieco moją głowę i przyłożyła rączkę do mojego czoła, uprzednio odgarniając grzywkę.
-Ty masz gorączkę....i to dużą... - jaka błyskotliwa. Jak się siedzi w zimnej celi wykonanej z kamieni, praktycznie bez ubrań, w dodatku z taką odpornością... to nie ma się co dziwić.
-Dlatego daj mi odpocząć i spadaj...
( Fleur ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz