W momencie gdy pijak rozpoznał tożsamość nieznajomego zmienił się
momentalnie. Złagodniał i stał się niezwykle pokorny. Zabawne, bo przed
chwilą był spity niemal w trupa obywatel zmienił się w miłego,
odpowiedzialnego człowieka. Obrzydzało mnie to. Wiedziałam, że ten
szacunek jest pozorny. Gdy pijak sobie odszedł owy książę zaciągną mnie
do jakiegoś ciemnego konta. Jego pytanie wydało mi się trochę wścibskie.
- A co książę robi o tej godzinie? - odpowiedziałam pytaniem na
pytanie.Zastanawiało mnie co może robić książę na mieście bez otoczenia
szlachty, w płaszczu ukrywając swoje oblicze. No może nie do końca w
końcu popisał się przed chwilą swoim statusem. Najwidoczniej mój
rozmówca nie był zachwycony moją odpowiedzią.
- Załóżmy, że spaceruję, a ty mnie nie widziałaś - odparł poważnie. Ta, że niby mam przytaknąć głową i pójść sobie? Jasne.
- Co się zobaczyło już się nie odzobaczy
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie - zmienił temat. “Jeden-zero dla mnie”-pomyślałam. - A więc?
- Dopiero przyjechałam tutaj - powiedziałam zgodnie z prawdą. Nic mi to
nie robiło. Zresztą nie są to informacje, które mogą się na cokolwiek
komukolwiek przydać. Przyjrzałam się mojemu rozmówcy. Był zdecydowanie
ode mnie wyższy. W sumie mało kto był ode mnie niższy. Spod kaptura
wystawały platynowe kosmyki włosów. Podobno to jedna z cech rodziny
królewskiej tego królestwa. Jego oczy miały kolor nieba. Po jego cerze
widać było, że praca fizyczna była mu obca. I nie tylko po tym.
Usłyszałam ciche mruczenie oraz poczułam ocieranie się kociego boku o
moją nogę. Ukucnęłam i przeniosłam moją uwagę na Ruki. Uroczy zwierzak.
Podrapałam go po łebku. Chwilowo nie zwracałam uwagi na księcia.
<Sasha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz