czwartek, 19 maja 2016

Od Keiry - C.D Sashy

- To ja może się przedstawię- rozprostowała się, kłaniając się po chwili lekko, okazując tym samym szacunek do nich- Jestem Keira Seijitsuna, córa Theron'a i  Egwynn, byłych władców Mantai. Wybaczcie moje niegodne zachowanie, jednak potrzebowała chwili relaksu wraz z Azą- wskazała delikatnie całą dłonią na wielkiego białego tygrysa z ogromnymi kłami w zbroi koloru fioletu- a długa droga w karocy, wśród straży nie jest dla niej zbyt wygodna- ogromny kot położył się przy nieznanym jej białowłosym chłopaku. Zamruczała cicho machając lekko ogonem.
- Dlaczego mielibyśmy ci uwierzyć?
- Niedługo przyjedzie reszta delegacji, macie prawo mi nie wierzyć- skinęła nieznacznie.- Chcieliby porozmawiać z królową Reiną Izana- wytłumaczyła wprost. Sama nie wiedziała, jaki jest konkretny powód wizyty, mimo, że został wyznaczony przez jej poddanych nie został jej podany. Może i jej się to nie podobało, jednak była tylko kobietą, nie miała praktycznie prawa głosu na ten temat i musiała się przystosować. Już zdążyła się do tego przyzwyczaić.

* * *
Za drzwiami trwała rozmowa z królową, w tym czasie jedna z służek zajęła się Keirą. Zaprowadziła ją do komnaty i tam zostawiła samą. Kobieta ubrała długą suknię koloru czerwieni i wyszła na balkon. Widok z okna był niesamowity, nawet bardziej niż pagórkowaty teren Mantai, gdzie pasły się owce, obok drobnej rzeki. Przymknęła oczy wsłuchując się w piękny śpiew ptaków. Zawsze podziwiała Clarines, było nie tylko piękne, miało również bogatą i długą historię, której mogła słuchać godzinami. Mantai było o wiele młodsze, o wiele bardziej dzikie.Uchyliła lekko powieki delektując się chłodniejszym wiatrem. Wiedziała, że nie powinna, ale chciała się stąd ruszyć. Zwiedzić zamek. Weszła do pokoju z zamiarem wyjścia na ogromny korytarz. Tak też zrobiła, Szła przed siebie powoli nie omijając żadnego szczegółu. Zwłaszcza wielkich drzwi, które jak sądziła prowadziły do sali balowej. Stała przy nich dłuższą chwilę, przyglądając się złotym grawerowaniom. W końcu coś skusiło ją by zajrzeć do środka. Lekko uchyliła drzwi i weszła do środka. Z boku były kręcone schody, prowadziły na balkon, na którym stały instrumenty. Jej nogi same ją tam zaniosły. Od razu jej uwagę przykuł czarny fortepian. Przysiadła przy nim poprawiając suknię. Wydała najpierw kilka pojedynczych dźwięków.
Nie zwróciła uwagi na głośny dźwięk jaki wydawał instrument. Zaczęła grać. Tak jak gdyby nigdy nic. Nie zauważyła, że ktoś stoi obok, dopiero po dłuższej chwili dostrzegła go kątem oka. Wstała gwałtownie, przerywając, 
- Przepraszam- odchrząknęła, stając jak na baczność.- Nie powinnam tu wchodzić- spoważniała w jednej chwili, czując swój własny błąd. 

( Sasha? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz