sobota, 28 maja 2016

Od Renee - C.D Fleur

Czy to wszystko musiało się potoczyć właśnie w ten sposób? Najpierw przebite ramię, krew, czarny, rozmazany obraz, który przyniósł za sobą tylko kolejną falę bólu. Zastanawiałem się od początku czy zaufanie tej szlachciance będzie najodpowiedniejszym wyjściem. Myliłem się i to grubo. Skąd mogli wiedzieć, gdzie obecnie się wybieramy? Tylko ona o tym wiedziała i teraz już mogłem wytłumaczyć dlaczego tak z dupy z tym całym wyjazdem wyskoczyła. Dlaczego ja byłem taki zaślepiony jej dobrocią, która i tak okazała się złudna.
Ból jaki zadawali mi młodzi kaci był nie do zniesienia. Coraz to nowe narzędzia tortur i jeszcze nadal tkwiąca w moim ramieniu strzała, która wcale nie przestawała powiększać rany.
-Wystarczy już! Zabijecie go! - usłyszałem głośne krzyki księżniczki. Nie byłem w stanie podnieść już głowy więc też nie byłem pewny czy ten głos należy właśnie do niej. - Odwiążcie mnie, pozwólcie mi do niego podejść!
-Król zabronił Księżniczce zbliżać się do niewolnika. - oznajmili cicho jeszcze raz fundując mi kilka mocniejszych strzałów biczem. Skończyli dopiero wtedy gdy Fleur płakała tak głośno, że sam król nie mógł tego znieść. Co za potwór....
[...]
Słyszałem tylko jak rozmawiają z królem. Oczywiście Fleur była tego świadkiem, żeby czasem nie przyszło jej do głowy pokrzyżować im plany. Stwierdzili, że muszą powiesić mnie już z samego rana, żeby uniknąć kolejnej takiej sytuacji. Otworzyłem na chwilkę oczy kiedy to oni sobie tak gawędzili. Spojrzałem na zapłakane oblicze dziewczyny, ale ściemnia. Czemu miałaby za mną płakać skoro jestem dla niej tak samo ważny jak i dla nich. Jestem rzeczą, która po prostu reaguje na ból i na wszelkie inne bodźce zewnętrzne. Spojrzałem na nią z takim obrzydzeniem jak chyba jeszcze nigdy na nikogo i kiedy tylko nasze spojrzenia się spotkały, natychmiast odwróciłem głowę głośno prychając. To było jedno znaczy z tym : nie chce już nigdy więcej na ciebie patrzeć. Dokładnie te słowa chciały wyjść z moich ust, gdyby jednak nie były tak poranione.
Dziewczyna przyszła do mnie jeszcze w nocy jednak strażnicy nie wpuścili jej do celi. Mówiła, że musi się ze mną zobaczyć i takie tam, ale jakoś nie wszystkich obecnych tutaj to ruszało. Już wystarczająco na wywijała.
-Okłamałaś mnie.. - tylko tyle udało mi się wyszeptać i jak widać doskonale to słyszała bo zamilkła. Nie powiedziała nic więcej, ale chyba rozpłakała się. Jej ciche pociąganie noskiem mnie w tym tylko bardziej utwierdziło. Wybiegła stąd tak samo szybko jak i tutaj przyszła i bardzo dobrze..
[...]
Obudziłem się z samego rana kiedy to dwaj strażnicy po mnie przyszli. Oczywiście strzała nadal tkwiła w moim zakrwawionym ciele. Na dziedzińcu zebrało się mnóstwo ludzi jednak byli oni bardziej zmartwieni tym co się tutaj dzieje niż zachwyceni. Tylko szlachcice krzyczeli, żeby
bić mocniej". Super. Tak jak chcieli tak też robiono, a kat wymierzał mi coraz silniejsze ciosy. Postawił mnie na stołku, a na szyję założył dużą pętlę. Heh nie sądziłem, że skończ tak marnie. Rozejrzałem się po wszystkich zgromadzonych tam ludziach. Nie widziałem jej, a więc nie przyszła popatrzeć jak to mnie wieszają? Oh jak mi przykro. Skoro zatroszczyła się o taki przebieg wydarzeń to może jednak powinna oglądać moją egzekucję. Przeklnąłem w myślach. Chciałem żyć o wiele dłużej, a tu tak to się potoczyło. W pewnym momencie mój wzrok zatrzymał się na kobiecie.. skromnie ubranej blondynce. To była moja mama? Co ona tutaj robiła? Zdziwiony uniosłem nieco głowę chcąc coś powiedzieć, jednak głos ugrzązł mi w gardle. Ona tak bardzo płakała tracąc swoje drugie dziecko. Z moich oczu nie wiadomo dlaczego spłynęło kilka łez, zrobiłem krok do tyłu zapominając o pętli, która już za chwilę zacisnęła mi się na szyi. Właściwie to nie musieli mi zabierać stołka, bo sam... z niego zszedłem.
-Renee! - usłyszałem głośny, wręcz rozpaczliwy krzyk z widowni. Ktoś rzucił sztyletem, który idealnie przeciął sznur, a ja runąłem na ziemię bezwładnie. Nie no to PRAWIE WCALE nie bolało Fleur. Nie ważne i tak byłem ledwo przytomny. Wbiegła czym prędzej na scenę klękając przy mnie i podnosząc mnie na tyle bym mógł się o nią oprzeć. Wplotła swoje małe rączki w moje blond włosy i wtulił mnie w swoje piersi. Mrrr. - Nie zabijajcie go! Już wystarczy...
Nom rób ta dalej.. to powieszą ciebie razem ze mną..

(Fleur?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz