sobota, 28 maja 2016

Od Renee - C.D Fleur

Przez kilka godzin nie mogłem nadążyć nad rzeczywistością. To wszystko mogło skończyć się dla mnie tragicznie, dlaczego wszyscy traktowali mnie tutaj jak narzędzie do zabawy, podczas kiedy ja czułem i logicznie myślałem. Najpierw ten sznurek, strzała, mama stojąca na widowni podczas kiedy oni chcieli mnie zarżnąć.. moje słone łzy...
[...]
Nie wiem kiedy tak naprawdę straciłem przytomność, ale chyba jeszcze żyłem bo powoli odzyskiwałem świadomość. Leżałem gdzieś... na łóżku? Kto był takim idiotą i zabrał mnie do zamku kiedy ja miałem zostać zabity? No gratuluję inteligencji, teraz rozpęta się kolejne piekło, ale być może już nie dla mnie. Tworzyłem zmęczone, zielone oczy i rozejrzałem się dookoła w miarę możliwości, bo nie zamierzałem się nawet ruszać. Nadal wszystko mnie bolało i ciul wie, czy nie miałem czegoś złamanego. Ręka to mnie tak napieprzała, że gdy tylko poczułem jak ktoś wpełza na łózko... no myślałem, że ta osobę zabiję. Niby byłem tam trochę opatrzony.. również moja strzała znikła z ramienia.. ale ręki złamanej już nie zauważyli. Niezłych lekarzy mają w tym zamku.. w tym.. nie wiem jakim, bo pierwszy raz widzę w ten sposób urządzone komnaty. Dodatkowo były tutaj teraz dwie kobiety. Jednak... dokładnie mi znana, a druga jakaś.. nie wiem, ale pewnie tez szlachcianka. Stwierdziłem to po ubiorze. Nie kojarzyłem kompletnie co się teraz działo, ale Fleur płakała. No nieee.... jak mi teraz zmięknie serce to poczynię kolejną największa porażkę w swoim życiu. Mówiła coś do mnie, że ona nic im nie powiedziała, że kompletnie o tym nie wiedziała i że by mi tego nie zrobiła. Może mi pomogła to fakt, ale dla niej również byłem nikim tak jak dla wszystkich dookoła, więc dlaczego miałem w te wszystkie słowa tak po prostu uwierzyć?
- Renee... słuchasz mnie? - podniosła zapłakane oblicze na mnie i chociaż siedziała na ziemi, widziałem to kontem oka. Nie odpowiedziałem kompletnie nic i to z dwóch powodów. Jednym był fakt, że nie miałem najmniejszej ochoty rozmawiać z takim zdrajcą, a tym drugim kolosalny ból jaki wydobywał się z mojej klatki piersiowej przy każdym bliżej niezidentyfikowanym dźwięku wydanym przeze mnie. - Dlaczego.... mi nie wierzysz...- ponownie wlazła na łóżko, tym razem zawieszając się nade mną. Patrzyła centralnie w moje oczy, a ciepłe łzy spływając po jej policzkach, swobodnie skapywały na moje.
-Kim ja dla ciebie jestem? - zapytałem po chwili większego zastanowienia. Jak widać była bardzo zdziwiona, tylko nie wiem czy bardziej tym, że w końcu się odezwałem, czy samą treścią pytania. Byłem prawie pewny, że nie będzie potrafiła odpowiedzieć na te pytanie z jednego ważnego powodu. Nie jestem nikim ważnym, ani tez kimś kto by jej się przydał, a to co robi to tylko jej ludzkie odruchy. Dobrze to wszystko zagrała, ale pora już zejść ze sceny i wrócić do rzeczywistości. Kiedy przez dłuższą chwilę nic mi nie odpowiadała, prychnąłem cicho podnosząc złamaną (tak mi się wydawało) rękę i spychając ja na ziemię. Zabolało tak cholernie mocno, że aż zgiąłem się w pół, aczkolwiek starałem się po sobie tego nie okazywać. Wstałem na równe nogi chwiejąc się to raz na lewo to raz na prawo... ostatecznie i tak nie udało mi się ustać o własnych siłach i musiałem oprzeć się o ścianę kilka kroków dalej.
-Stój... jesteś ciężko ranny, nie możesz..
-Nie dotykaj mnie... - warknąłem kiedy białowłosa zdecydowała się do mnie podejść. Jej płacz nic tutaj nie da, i tak nie chce na nią patrzeć. - Nigdy więcej... mnie nie dotykaj.. - wymamrotałem już ciszej, ponieważ z każdą sekundą coraz bardziej ulatywało ze mnie życie. Chyba musiały ją nieźle zaboleć te słowa bo rozpłakała się jeszcze bardziej. Matko boska to wcale mi nie pomaga... niech ona się już wreszcie zamknie.
-Księżniczko Gevaudan'u... chyba już wystarczy. On nie może się teraz przemęczać.... - powiedziała jedna ze służek podchodząc do mnie. W sumie nie miałem już więcej siły by stać, a wolałem oprzeć się na tej pokojówce niż na tej fałszywej.... (nie będę dokańczać)
-Ale ja muszę...- sięgnęła ponownie dłonią tym razem do mojej twarzy, jednak ja skutecznie odepchnąłem ją od siebie. Otworzyłem usta, żeby zaczerpnąć jak najwięcej powietrza.. powoli kręcił mi się w głowie. Za momencik służąca kazała Fleur opuścić komnatę i pozwolić bym odpoczął.. ta jasne bo ona na pewno to zrobi...

( Fleur ? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz