niedziela, 22 maja 2016

Od Rony - C.D Rhaegar'a

Powrót rycerza nieco mną wstrząsnął nie powiem i nawet nie będę zaprzeczać. Skoro nie chciał odejść to po co ten cały teatrzyk? Chciał sprawdzić jak długo wytrzymam, albo jak długo jestem w stanie zachowywać zimną krew? Już byt długo ją zachowywałam, a mimo wszystko jestem delikatną kobieta z uczuciami, a nie kimś tak gruboskórym jak np. Yoshito czy Rhaegar.
Było już późno, kiedy przybyliśmy na miejsce, a i tak kazali mi jeszcze drałować po tych nigdy nie kończących się schodach  na górę do biura mojego najstarszego brata. To się nie skończy dobrze, on chyba doskonale wiedział, że tak będzie. Najpierw jednak opatrzyli mi rany, wykąpali, nakarmili i ubrali tak jak przystało księżniczkę, czyli znowu... w sukienkę. Wykonana była z delikatnego zwiewnego materiału, a dosięgała mi do kostek. Kolor beżowy, wpadający w delikatny kremowy. Jeszcze tego brakowało, żeby teraz znowu się w tym męczyła. Rozpuścili moje włosy, uczesali i tak zostawili, twierdząc, że to podkreśla moja kobieca urodę. Można powiedzieć, że chyba po raz pierwszy przed nimi będę wyglądała jak kobieta, bo przecież Rhaegar mnie wcale za nią nie uważał. Stanęłam przed ogromnym lustrem, w którym na dobrą sprawę na raz zmieściłyby się cztery takie księżniczki jak ja. Przepych tego zamku czasami mnie przytłaczał...
[...]
Jak toczyła się cała rozmowa z moim bratem? Nie był zadowolony z tego, ze rycerze mnie nie obronili, ale tez nie miał zamiaru wyciągać za to konsekwencji. Tym bardziej przyznał się, że spodziewał się takiego obrotu spraw, a cała wyprawa miała na celu ukazania mi, że świat nie jest taki jakiego go sobie wykreowała i kobiecie z mieczem będzie naprawdę trudno się w nim odnaleźć. Ah więc to cały czas o to chodziło. On po prostu chce, żebym sama, na własnej skórze doznała tego co znaczy "posługiwać się bronią". Jeśli myślał, że przez ta wyprawę z tego zrezygnuję, to bardziej pomylić się nie mógł, bo teraz mimo mojej poszarganej psychiki, jestem jeszcze bardziej zmotywowana do czynienia postępów. Na sam koniec tylko się uśmiechnął i powiedział, że przez jakiś czas mam nie odbywać treningów ze względu na moją ranę.Cudownie! To wszystko jego wina, on mnie tam wysłał i to specjalnie. Wyszliśmy całą trójką z biura, wręcz oniemiałam kiedy zobaczyłam tak przystojnych chłopców przede mną. Wykapani wyglądali naprawdę inaczej, w sumie.... ja chyba też wyglądałam nieco inaczej.
-Yoshito. - zwróciłam się do niebieskookiego, który natychmiast uniósł na mnie wzrok, co najmniej tak jakby to był jakiś rozkaz - Jesteś o wiele bardziej przystojniejszy bez zbroi, bo widać całe twoje ciałko.. w pełnej okazałości. - Puściłam mu oczko dopiero za chwilę zdając sobie sprawę jak musiało to zabrzmieć. Niczym napalona małolata, która stara się nakłonić swojego faceta do seksu jakimiś tandetnymi zagrywkami. - Znaczy..
-No dzięki Rona! A ja to co!? Już wiem, dlaczego chciałaś z nim jechać na koniu.. - prychnął Rhaegar nieco podburzony tym, że to właśnie innemu rycerzowi w jego obecności dałam pochwałę. Oh nie! Może się jeszcze słodziak rozpłacze przeze mnie? Pokręciłam tylko główką na obie strony nie mówiąc nic więcej. Potem już tylko pożegnałam się i życzyłam im dobrej nocy chociaż nie wyglądali jakby zamierzali iść spać i w sumie to się chyba nawet przyznali tekstem w stylu "My jeszcze idziemy zaliczyć pewną knajpkę". Kiedy oni się tak zaprzyjaźnili to ja nie wiem, ale mam nadzieje, ze gejoza tutaj się nie poszerzy.
[...]
Nie wiem która była już godzina, ale byłam pewna, że cały zamek łącznie z miastem już śpi. Wszędzie było ciemno, a na zewnątrz nie było słychać ani jednej żywej duszy. To powiedzcie mi KTO pałęta się w tym czasie po zamkowych korytarzach, a potem cicho puka w moje drzwi. Nie, no ktoś naprawdę chce, żebym dostała zawału, bardzo dobrze mu idzie. Zerwałam się ze snu, jakby ktoś wylał na mnie wiadro zimnej wody. Rozejrzałam się na prawo i lewo, żeby dowiedzieć się ska pochodzi tajemnicze pukanie. Jak mogłam już wcześniej zauważyć było to pukanie do drzwi. Niepewnie zsunęłam nóżki z łóżka i cichym krokiem podeszłam do drzwi. Nie wiem czy to jest dobry pomysł, żeby je teraz otwierać nie pytać wcześniej kto jest za nimi, ale przecież teraz nie stchórzę! Delikatnie pociągnęłam za klamkę, ale zanim jeszcze zdążyłam do końca otworzyć drzwi i zapytać "kto tam", ten tajemniczy KTOŚ wręcz wepchnął się do środka, łapiąc mnie za nadgarstki i cofając tak daleko, aż nie na trafiłam na przeszkodę w postaci ściany. Moje plecy zetknęły się z płaską, zimną powierzchnią, a tuż za nimi przyszpilone dłonie po obu stronach mojej głowy. Co jest grane!?
-Rona... - usłyszałam ciche, wręcz niedosłyszalne mruknięcie. Było ono tak ciche, a jednak usłyszałam je, gdyż mój napastnik wypowiedział to tuż obok mojego wrażliwego ucha. Teraz wszystko było dla mnie jasne. Ten męski głos, oraz nieznośny zapach alkoholu dały mi dużo do myślenia, a najgorsze było w tym wszystkim to, że kompletnie nic nie widziałam.
-Rhaegar.... co ty... wyprawiasz... - starałam się go jakoś odepchnąć, jednak różnica w naszej sile była większa niż myślałam. Zmniejszył naszą odległość do minimum co udało mi się dostrzec kiedy wręcz dotykał mnie swoją klatką piersiową, a kolano oparł o ścianę między moimi nogami. No co za debil, powinni go za to powiesić. Schylił się i zimnym nosem zetknął się z moją skórą na szyi. Aż mnie ciarki przeszły, a jednocześnie zrobiło mi się gorąco. - Co ci się stało... - wymamrotała starając się opanować swoje emocje, to było silniejsze ode mnie. Nie odpowiedział mi, za to poczułam kilka silniejszych wdechów jakie zrobił chłopak. Zimne powietrze w tym momencie niemiłosiernie drażniło moją szyję. Nim powiedziałam cokolwiek innego, on zbliżył się do mnie jeszcze bardziej i wręcz wpił się w moją szyję teraz drażniąc ją językiem. Syknęłam cicho zamykając na chwilkę oczy, czemu on mnie nie słucha, przecież teraz jest zdolny do wszystkiego.

( ? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz