sobota, 21 maja 2016

Od Dante - C.D Fleur

Od początku zastanawiało mnie dlaczego tak właściwie księżniczka wstawiła się za kimś zupełnie jej obcym. No, bo przecież znała mnie od..... kilku godzin? Dokładnie tak, a już była w stanie przeciwstawić się swojemu ojcu, który był jednocześnie Królem. Na jej miejscu, nawet jako księżniczka bałbym się podnieść chociażby głos. I nie, nie chodziło tutaj zupełnie o taki strach jak wam się wydaje, chodziło raczej o to jak wielkie straty w ludziach przyniosłaby tutaj jedna kłótnia. Zdążyłem już zauważyć kilka dni wcześniej, ze Król Gevaudan'u był naprawdę nieznośnie nerwowym człowiekiem, którego nawet najmniejsza drobnostka była w stanie wyprowadzić z równowagi. I to do przesady.
Białowłosa wyprowadziła mnie z głównej sali, z tak poważną miną, że wręcz odpychającą.Stanąłem nieco rozkojarzony i już za moment oparłem się o ścianę. Nie wiem dlaczego, ale miałem jakieś złe przeczucia, w dodatku powoli się ściemniało. Księżniczka nie powiedziała nic więcej tylko skierowała się, co dziwniejsze, nie do swojej komnaty, a ku wyjściu.
-A Panienka, to gdzie się wybiera... - mruknąłem sam do siebie składając rączki na klatce piersiowej. Mój skryty za białymi włosami uśmieszek wyrażał teraz wszystko co chciałbym zrobić. Wyglądałem jak taki mały (duży) psychopata, który właśnie wpadł na genialny plan destrukcji. Zaśmiałem się jeszcze raz bardzo cicho, przeczesałem dłonią srebrną czuprynę i ruszyłem w tym samym kierunku co jeszcze kilka minut temu dziewczyna. Nie będzie zadowolona kiedy będę się za nią szlajał, no ale... czego się nie robi dla zabawy. :')
[...]
Przez około 10 minut starałem się jakoś ukrywać przed jej sprytnym wzrokiem. Gdzie ona tak w ogóle idzie teraz, wieczorem, kiedy jest najbardziej niebezpiecznie tym bardziej kiedy jest się z rodziny królewskiej. Schowałem się w pewnym momencie za jakimś wyższym murkiem, w cieniu, tak by mnie nie ujrzała przechodząc bokiem. Gdzie też ona może się wybierać jeszcze beż żadnej osłony. Za jakieś 5 minut już nie wytrzymałem, złapałem ją od tyłu i zakryłem usta dłonią. Pociągnąłem dziewczynę do tyłu na tyle mocno by plecami zetknęła się z moim torsem. Musiała być w niezłym szoku, bo zaczęła się szarpać, piszczeć, drapać i gryźć. Kobiety...
-Jak się będziesz tak szamotać, to cię gdzieś zaciągnę i zgwałcę.. - zamruczałem jej na uszko, bo przez chwilę mnie słuchała. A przynajmniej takie miałem wrażenie. Oparłem jej o ten sam murek i oparłem rączkę obok jej głowy. - Oh wybacz mi za moją bezpośredniość, Pani. Wychodzenie o tej porze z zamku nie jest najrozsądniejszą decyzją, nie uważasz? - uśmiechnąłem się szarmancko prostując dumnie klatę. - Raz dwa do zamku, bo cie tam zaniosę, ewentualnie zaciągnę... za nogę..

( Fleur?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz