Jak każdego dnia wstałam jeszcze przed wschodem słońca, ubrałam się w swój uniform
pokojówki. Starałam się robić to jak najciszej by nie zbudzić reszty
dziewcząt z dormitorium, prawdopodobnie mi się to udało, jednak nie
zamierzałam stać tam i patrzeć się na każdą z nich po kolei doszukują
się oznak budzenia się. Przeszłam się trochę po zamku chcąc rozprostować
nogi, oraz odrobinę się rozgrzać, choć wiosna powoli chyliła się ku
końcu poranki bywały chłodne. W cieplejsze dni z chęcią wychodziłam na
zewnątrz, jednak w takie jak te musiały mi wystarczyć korytarze zamku.
Nie przepadałam za zimnem, więc z chęcią zdecydowałam się już wracać, i
nawet dobrze, że tak zrobiłam, ponieważ gdy byłam znów w pokoju nikt już
nie spał. Większość dziewcząt miało stałe zajęcia, więc wiedząc gdzie
mają się udać i co robić zaczęły się zbierać, lecz nieliczne - jak ja -
codziennie, albo prawie codziennie, robiły inną rzecz. Nie przeszkadzało
mi to, ponieważ w monotonny tryb dnia nie był dla mnie stworzony.
Chociaż w niektórych momentach chętnie zamieniłabym się z innymi,
zadania dostawałam naprawdę różne, od tych najgorszych oraz
najtrudniejszych do tych najłatwiejszych. Dzisiejszego dnia jednak los
się do mnie uśmiechnął, i pierwsze co musiałam zrobić było zaniesienie
II księżniczce śniadania, oraz rozpaleniem kominka w jej pokoju. Takie
rzeczy to ja mogłam robić codziennie.
W pierwszej kolejności, co raczej jest logiczne, udałam się do kuchni. Nie śpieszyłam się,
jednak również nie szłam odliczając każdy krok po kolei, w końcu dzień
dopiero nastał, a księżniczka, o ile dobrze wiedziałam, dopiero wróciła z
wyprawy, więc bardzo prawdopodobne było to, że jeszcze spała. Zabrałam
tacę z jedzeniem wysłuchując przy tym miliona komentarzy na temat swoich
włosów, które ponoć powinny zostać związane, oraz że przyszłam jako
ostatnia, więc raczej mi się nie śpieszyło. Po części mieli rację,
jednak księżniczka raczej wolałaby jeść ciepłe jedzenie gdy się obudzi, a
nie zimne - przyniesione wcześniej. Mimo wszystko zdecydowałam się czym
prędzej jej to zanieść, w końcu w przyszłości chciałabym znów móc
wykonywać tego typu zadania.
Najciszej jak potrafiłam weszłam po pokoju II księżniczki otwierając drzwi kluczem, który
dostałam przy rozdzielaniu zadań. Położyłam srebrną tacę na stoliku i od
razu zajęłam się kominkiem obok którego (na moje szczęście) były już
przygotowane drwa na opał. Trochę mi zajęło rozpaleniem ognia, po czym
miałam lekki problem z wyprostowaniem się, gdyż moje plecy bolały
niemiłosiernie.
Światło rozjaśniło pokój, a moje spojrzenie przeniosło się na śpiącą smacznie
księżniczkę. A raczej chciałabym by tak było. Na łóżku zamiast
dziewczyny leżał srebrnowłosy mężczyzna, a dokładniej mówiąc - rycerz.
Niekiedy widziałam go ćwiczącego, i zafascynowały mnie jego
umiejętności, zapamiętałam wtedy kolor jego włosów i jedynie dzięki temu
byłam w stanie go teraz poznać. Gdyby był tu ktoś inny mógłby uznać go
za zwykłego pijaczynę (gdyż alkohol było czuć od niego na odległość),
który w jakiś niesamowity sposób wyminął straż i dostał się do tego
pokoju…
No cóż zdecydowanie nikt nie przygotowywał mnie co robić w takiej sytuacji co należy
robić, więc pozostało jedno. Obudzić rycerza i dowiedzieć się gdzie jest
II księżniczka. Przydałoby się tu również posprzątać po jegomościu…
Szybkim krokiem udałam się do łazienki tuż obok, nabrałam w dłonie
zimnej wody (której i tak było niewiele) i czym prędzej wróciłam do
wcześniejszego pomieszczenia wylewając ją rycerzowi na twarz. Reakcja
była natychmiastowa, choć niezbyt wielka. Mężczyzna otworzył szeroko
oczy i spojrzał na mnie wyraźnie zaskoczony.
Gdzie jest księżniczka?... Sir. - Stanęłam w pewnej odległości w obawie
przed reakcją rycerza polanego wodą, jednak patrzyłam na niego twardo
domagając się odpowiedzi.
(Rhaegar?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz