czwartek, 26 maja 2016

Od Yoshito - C.D Rony

Chociaż raz postanowiłem wykorzystać sytuację i trochę się odprężyć, żartując... lecz z księżniczki to nie wypada. Oczywiście, nie miałem zamiaru zrobić jej nic złego oraz osobiście sądzę, że Rhaegar też nie zamierzał. Tak czy inaczej naszła mnie ochota, by się trochę zbliżyć do księżniczki, ale rzecz jasna nie w złym znaczeniu. Podejść trochę, rozluźnić się i te sprawy. Cóż, wiecznie miałem mięśnie napięte od dzierżenia miecza, potrzebowałem krótkiej przerwy.
– Kto powiedział, że po służbie ciągle mam dumnie napinać pierś? – zrobiłem krok w tył, siadając na łóżku. – Dlaczego patrzę? Hmm... Jestem facetem, a ty półnagą dziewczyną. To oczywiste, że mój wzrok mógł powędrować w tamtym kierunku. Chociaż wiesz... nie wszyscy myślą tylko o jednym, nie musisz się bać, bo nie jestem tutaj od tego. I szczególnie nie każdy zachowuje się tak po alkoholu, a co... myślisz, że jestem pijany?
 Dziewczyna natychmiast rozluźniła dłoń, w której wcześniej nerwowo mięła skrawek materiału od koronkowej piżamy. Ach, te zamożne dzieciaki, nie znam się na nich. Tym bardziej, nie mogę ich rozgryźć, są jedną, wielką mieszanką uczuć. Od razu przez moją głowę przeszedł obraz wspomnień. W dzieciństwie bawiłem się w piaskownicy z taką jedną księżniczką, która teraz pewnie jest dorosłą, odpowiedzialną kobietą. Ale nie... ona nie miała takich odpałów. Może dlatego, że miała sześć lat...? Boże. Gdy o tym rozmyślałem, szybko pacnąłem się w głowę, gubiąc się we własnym umyśle. Księżniczka spojrzała na mnie.
 – C...chyba nie – jej twarz wyrażała lekkie obrzydzenie. By bardziej mnie zdołować, odsunęła się o kolejny krok do tyłu.
 Jedynie westchnąłem zrezygnowany.
 – No już, nie popisuj się – machnąłem dłonią i za chwilę znalazłem się za dziewczyną, kładąc rękę na jej biodra. Lekko ją popchnąłem w stronę drzwi. – Tak go chciałaś opieprzyć, to proszę bardzo, ale... Nie bądź dla niego zbyt surowa – przymknąłem oczy w uroczym uśmiechu.
 Po chwili zaśmiałem się, widząc jej naburmuszoną minę. Nawet podczas zejścia ze schodów próbowała daremnie zakryć swoje atuty. Cóż, nie udawało jej się. Prychnąłem pod nosem, odwracając wzrok. Zamek był ogromny, wobec tego podróż trwała parę minut, dopóki nie stanęliśmy przed drzwiami do pokoju Rony. Dziewczyna stanęła srogo, zakładając ręce na klatkę piersiową i zaczęła nerwowo tupać nogą o twarde podłoże. Echo zadudniło w mojej głowie.
 Zdecydowałem się jako pierwszy otworzyć drzwi. Gdy tylko weszliśmy do środka, poczułem nieprzyjemną woń alkoholu. Natychmiast naciągnąłem koszulkę na nos, ukazując wyrzeźbiony brzuch ( ͡° ͜ʖ ͡°) Rona zrobiła to samo. Rożnica tkwi w tym, iż dziewczyna zakryła nosek dłonią. Cóż, nie da się napatrzeć to trudno. Zwróciłem wzrok ku wypoczywającemu Rhaegar'owi.
 – Nie żyjesz... – prychnęła z lekkim poirytowaniem, zbliżając się ku nietrzeźwemu mężczyźnie.
 Patrzyłem na to, jakbym oglądał co najmniej spektakl teatralny. Oparłem się o framugę drzwi, zakładając ręce na wysokości klatki piersiowej. Rona próbowała obudzić Rhaegar'a ciosami w cały jego tors, jednak bez większych efektów. Spał twardo jak kamień.
 To nie trwało długo. W związku z tym, iż rycerza nie dało się obudzić, zapewne zajmował pokój Rony do białego rana, dopóki pokojówka i kac mu nie przeszkodziły. Odprowadziłem Ronę do wolnego apartamentu i sam udałem się do swojego legowiska. Natomiast wczesnym porankiem wstałem z łóżka tylko po to, by pójść do stajni i nakarmić konie. I wtedy do pomieszczenia zdecydowanym krokiem weszła Rona, skutecznie płosząc zwierzęta.
 – Witaj, wyspałaś się? – powitałem dziewczynę z uśmiechem.
 – Nie... – zaczęła masować swoje kręgi szyjne, po czym zwróciła spojrzenie ku mnie. – Gdy poszłam sprawdzić, czy Rhaegar'a już nie ma, okazało się, że nie ma i jego, i pokojówki. Cóż... przyszłam do ciebie.
 – Hm, po co? – zapytałem ukradkiem, czesząc grzywę jednego z koni.
 Kończąc czynność, zrobiłem parę kroków w stronę dziewczyny. Już chciałem coś powiedzieć, gdy ni stąd ni zowąd pojawiła się belka siana, o którą się potknąłem, lądując na... Ronie. Boże... dlaczego nie spojrzałem pod nogi? Pomrugałem szybko oczami, próbując przyzwyczaić się do otaczającej mnie rzeczywistości. Jak się okazało, oboje leżeliśmy na podłodze. Jakoś tak wyszło, że patrzyłem intensywnie w oczy Rony, a gdy sobie to uświadomiłem, natychmiast odwróciłem wzrok. Gdyby jeszcze ktoś tu wszedł... To mogę pożegnać się z manierami. Dodatkowo, moje dłonie delikatnie zaciskały się na nadgarstkach dziewczyny.

< Rona? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz