piątek, 27 maja 2016

Od Renee - C.D Fleur

Zemdlałem? Od wysokiej gorączki? No nieźle. Wiedziałem, że jestem lekko chorowitym gościem, ale jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło zemdleć od zbyt wysokiej gorączki. W dodatku moje przemęczenie sprawiło, że od razu po tym zasnąłem. Kolejny raz obudziły mnie te cholerne drzwi, które otwierając się wydawały taki dźwięk jak z horroru. Dziewczyna opatrzyła mi rany przy okazji prawie mnie rozbierając. Chyba nie miała odwagi ściągnąć jej całkowicie. Hihi jaka nieśmiała, a jeszcze kilka dni temu praktycznie chciała mnie rozebrać. Oparłem się rękami za sobą i tak przekrzywiłem główkę czekając aż ta w końcu odważy się na mnie spojrzeć. Gdy to już nastąpiło, przez chwilę wpatrywała się w moje niewzruszony oczy po czym natychmiast wróciła do wcześniejszego zadania.
-Nie powinnaś tak reagować na kogoś, kto w każdej chwili mógłby cie zabić. - westchnąłem widząc jej coraz bardziej powiększające się rumieńce. - Twoja naiwność chyba nie zna granic...
Podniosłem rękę, chciałem odgarnąć kilka kosmyków jej białych włosów z twarzy jednak uniemożliwił mi to szlachcic wbiegający do pokoju. Jak ja dobrze poznaję tę twarz. Momentalnie zerwałem się z miejsca, bo na siedząco to nawet nie miałbym jak się bronić. Najwyraźniej ktoś zdradził mu moje położenie i również komnatę, o której oprócz Fleur wiedziała tylko... jej starsza siostra.
-Co to ma znaczyć, głupcze! Zagarnąłeś sobie jakąś pierwszą lepszą służkę, która cie oswobodziła i jeszcze siedzisz sobie wygodnie w zamku!? - warknął doniośle wyciągając miecz z pochwy. Oho, jak groźnie. Nie chce sprawdzać, czy umie się nim posługiwać, bo jednak to szlachcic, który był w tym kierunku szkolony.
-Służkę !? - teraz to również księżniczka wstała i założyła rączki na boki - Jestem Fleur Argent, szlachcicu. Co ma znaczyć ten najazd!?
-Znam się osobiście z księżniczką, więc kłamstwa nie ujdą ci na sucho, dziewko! - już miał zamiar rzucić się na Fleur, ale bardzo szybko odwiodłem go od tego pomysłu zasłaniając ją własnym ciałem.
-Skoro znasz księżniczkę osobiście, powinieneś wiedzieć, że stoi właśnie przed tobą... znaczy teraz za mną.- nie pozwalając mu już nic na to odpowiedzieć sprzedałem mu solidnego kopa, na tyle mocnego by poleciał na ścianę za nim. Wykorzystałem ten moment i otwarte na oścież drzwi do ucieczki. Zanim jednak zakręciłem w korytarzu, jeszcze raz zerknąłem na białowłosą. Te wymowne spojrzenia. Nie no... ona była trochę bardziej wściekła. Dzięki za troskę, ale już chyba muszę lecieć, bo jeśli zostanę to skrócą mnie o głowę. Wyleciałem z zamku niczym ptak, omijałem wszelka straż i to prawie bez uszczerbku na zdrowiu. Co z tego, że mieli broń skoro ja byłem od nich sto razy szybszy i zwinniejszy. Potem to już tylko chwyciłem pierwszego lepszego konia i zwiałem do lasu. Żadnemu nie przyszło na myśl, żeby mnie gonić. I tak by nie dali rady, połowa z nich nawet nie zna całego Gevaudanu tak dobrze jak ja.
[...]
Spacerowałem sobie po lesie na tym koniu już powoli opadając z sił. Gorączka, no tak. Zapomniałem kompletnie o niej i chyba to zmusi mnie do powrotu na zamek. O tej godzinie (ściemniało się) to już chyba wszystko ucichło, a poszukiwania zostawili na rano. Tak więc od razu skierowałem się do zamku. Było tak cicho i przyjemnie...
Przemykałem między strażnikami teraz już niezauważalnie, tylko po to by ostatecznie wleźć na balkon księżniczki. Trafiłem idealnie. Tylko dwie komnaty miały tutaj takie ogromne tarasy więc no.. ciężko nie było. Stanąłem przed szklanymi drzwiami chwiejnym krokiem... zastanawiałem się czy pukać, czy raczej wybić szybę, ale ostatecznie nie musiałem robić nic. Księżniczka sama mnie zauważyła i z ogromnym uśmiechem na twarzy wyleciała na zewnątrz przy okazji potykając się o własne nogi i lądując w moich objęciach. No nie powiem, bo lekko zdziwiony byłem.
-Renee... już myślałam, że nie wrócisz.. - zaszlochała tuląc się do mnie jak do jakiegoś misia. Nie no spoko skoro ona woli morderców to nic mi do tego.
-Jesteś pijana Fleur...- stwierdziłem i przy okazji parsknąłem śmiechem chyba pierwszy raz od dłuższego czasu..

( Fleur ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz