wtorek, 17 maja 2016

Od Sashy - Do Keiry


https://67.media.tumblr.com/5b2a6944980ca61a117e241f048c7f1d/tumblr_mt8lskEm9R1su612oo1_500.gif
Noc to był czas, który lubiłem najbardziej. Chwila kiedy wszystko cichło, ptaki przestawały śpiewać, a na dworze słychać już było tylko cicho kołyszące się drzewa, no… i czasami dreptanie strażników. Otworzyłem duże, szklane drzwi komnaty, by następnie wyjść na zewnątrz. Tarasy rodziny królewskiej były ogromne, a zamek osadzony na niewielkim wzgórzu pozwalał dojrzeć stąd całą wioskę, oraz rozległe lasy. Podszedłem do białych, marmurowych barierek, o które następnie oparłem się obiema rękoma i podparłem nimi główkę. Była pełnia, czyli miałem okazję zobaczyć księżyc w najpiękniejszej fazie, w całości. Dodatkowo było tak widno, ze nawet latarnie poustawiane na dziedzińcu przed zamkiem nie dawały tyle światła co on jeden.
-Książę! Jest godzina 24 powinieneś się kłaść spać. - usłyszałem dziewczęcy i jakby taki trochę kpiący głos. Nawet nie zamierzałem się obracać, nie musiałem zgadywać kto to, bo tylko moja zacna rodzinka wprasza się do mojej komnaty bez pukania. Przyuważyłem kątem niebieskiego ona dziewczynę, zgrabną, jednak nie podobną do tych wszystkich wytapetowanych szlachcianek, ubraną w białe spodnie, oficerki oraz czerwoną marynarkę. Włosy zamiast rozpuszczone, z dodatkami… miała po prostu upięte w wysoki kucyk.
-Dzisiaj ty robisz za straże? Ran nie ma nic przeciwko? - obróciłem się tym razem przodem do mojej towarzyszki, by następnie oprzeć się plecami o te same marmurowe barierki. Ta natomiast wgramoliła się na moje pościelone (już nie) łóżko. Ściągnęła czarne buty na niskim obcasie i usiadła po turecku.
-Być może ma i to całkiem sporo, ale jak widzisz nie zamierzam się tym przejmować.
-Kwestionujesz rozkazy przyszłego króla zdajesz sobie z tego sprawę? - odpowiedziałem jej dokładnie tak jakbym to ja nigdy ich nie podważał, a prawda byłą zupełnie inna. Robiłem to kategorycznie i to nawet więcej razy niż Ona i Luka razem wzięte.
-Król czy nie! Taka sama z niego rodzina Królewska co z i ze mnie…
-..Pomijając fakt, że jesteś teoretycznie o 4 lata młodsza od niego. - przerwałem jej nim w ogóle zdążyła skończyć mówić. Nie była z tego zadowolona co zdradził mi jej grymas obecny teraz na jej twarzy. - Dobra idź okazywać akty swojej niesubordynacji gdzie indziej bo zamierzam iść spać….
Nie musiałem długo prosić dziewczynę o wyjście, nie była jakoś specjalnie przeciwna temu. Ubrała z powrotem wysokie budy i czym prędzej wybyła z pokoju. Żeby kobieta była rycerzem i to jeszcze księżniczka? Nie mieściło mi się to w głowie, ale miałem pewność, ze kiedyś bardzo źle się to skończy.

~~RANO~~
Obudził mnie odgłos stukających za oknem kopyt oraz głośne debatowanie straży. Co jest do cholery, czy oni nie mogą zachowywać się ciszej? Zerwałem się z miejsca, co okazało się nie za dobrym pomysłem, gdyż nie zdążyłem się jeszcze dobrze obudzić, a moje nogi odmówiły mi posłuszeństwo. Zachwiałem się i już bym zaliczył glebę, gdyby nie ściana. Grzeczna ściana. Uratowała mi życie. Wystartowałem ponownie tym razem z płaskiej i twardej powierzchni zwanej podłogą. Wyjrzałem zza tarasu i co ujrzałem? Pełno straży skupionej w jednym miejscu, tylko dlaczego nikt tam jeszcze nie zszedł.
http://66.media.tumblr.com/07e2f590f95efd8f4e0407210fd9910a/tumblr_o47p4oJQpU1usprpeo1_500.gif
-Sasha! - usłyszałem krzyk z drzwi w tym samym momencie. - Wsiadaj na konia, w lesie widziano coś.. dużego… podobno są ofiary…
-Ofiary?
-Tylko w drobnych zwierzętach. No dalej! Ruszaj się! - Rona wybiegła równie szybko co tutaj wbiegła, ale to mniej więcej dlatego, że pozwoliła mi się ubrać. Kiedy zbiegłem po schodach mój koń był już osiodłany, ubrany w królewskie kolory. Wsadziłem jedną nogę w strzemię wykonane ze srebra, podniosłem się i już za chwilę przerzuciłem drugą nogę przez konia. Biała szata, która pokazywała moją pozycję w tym całym zamieszaniu ładnie spływała po grzbiecie i zadzie rumaka.
-Sasha… nie zgub żołnierzy jak ostatnim razem – jeszcze za swoimi plecami usłyszałem delikatny, bardzo stanowczy głos starszego brata wyglądającego przez ogromne okno komnaty. Pff nie musi mi tego przypominać, wtedy to był przypadek, to oni się mnie nie pilnowali. Nie odpowiedziałem kompletnie nic tylko popędziłem konia stukając delikatnie o jego boki. Cała gromada żołnierzy popędziła zaraz za mną. Gdzie ja mam tego czegoś dużego szukać, skoro nawet nie wiem co to jest i jak wygląda. Gratuluję. Niech jeszcze teraz mi powiedzą, ze to była ście…
-Uwaga! - głośne wołanie przerwało moje myśli i też zatrzymało cały konwój konny. Przed nami przemknęła jakaś dziewczyna. Mała w kapturze, przez co słabo było ją widać. Jeden z ludzi już wymierzył strzałę kiedy to natychmiast podjechałem do niego i złapałem za łuk.
-Nie strzelaj. Nie zróbcie jej krzywdy! - rozkazałem po czym znów ruszyli przed siebie. Ja na moment zostałem w tyle by rozejrzeć się nieco po okolicy. Naturalnie nie ruszałem się z miejsca. Nie chciałem być bardziej widoczny niż byłem do tej pory, przez maść mojego wierzchowca. W sumie łapanie dziewki nie zajęło im dużo czasu, bo już po kilku minutach wrócili ze związaną, zakapturzoną postacią. Ręce miała skrępowane z tyłu, więc nie miała się jak poruszać czy tez bronić. Nawet nie zamierzałem w tym momencie schodzić z konia. Rzucili ją wręcz przede mnie na kolana, nadal trzymając za liny.
-Jak śmiesz…
-Kim jesteś? - nie pozwoliłem dokończyć jej bezsensownego gadania – Co robisz w lesie i dlaczego uciekasz? - zadawałem pytania, na które ona naturalnie nie nadążała odpowiadać, ale tez nie wyglądało jakby zamierzała. Nim zdążyłem powiedzieć cokolwiek innego, zza krzaków wyleciało coś naprawdę ogromnego. Byłem pewny, ze to dokładnie to o czym mówiły straże. Jak widać bronił swojej pani, bo rzucił się na jednego z rycerzy. Wyciągnąłem miecz i już miałem wymierzyć cios kiedy to pani w kapturze zerwała się i zakryła własnym ciałem zwierzę. Ciekawe czy jakby się na nią rzucił to tez by go tak broniła.
-Nie krzywdź jej! To nie jej wina, broni mnie tylko! - kaptur spadł dziewczynie z głowy, i w tym momencie też ukazała się jej nieprzeciętna natura. Czerwone jak ogień, długie włosy splątane w kucyk i te zielone oczy…
-Zabrać ją… - warknąłem chowając swój miecz i ruszając przodem w stronę zamku. Tygrys był posłuszny słowom tej dziewoi. Szedł grzecznie za nami i już nikogo nie atakował.

[…]
Po dziesięciu minutach powolnego marszu dotarliśmy do dziedzińca. Na samym dole czekał już na nas mój starszy brat, oraz Rona.
-Tygrys? Dziwne zwierzę jak na konia wierzchowego…. - wymsknęło się białowłosej – Tak w ogóle to kogo mi tam przywieźliście? - zajrzała nieco dalej, w to miejsce gdzie rycerze wieźli czerwonowłosą. Przyjrzała się jej jakby z nadmiernym zaciekawieniem – Heee… „Czerwonowłosa piękność o emeraldowych tęczówkach”, jesteś księżniczką? Sasha co ty zrobiłeś!? Związałeś Księżniczkę..
-Królową… - poprawiła za chwilę nieco wyższą od siebie dziewczynę.
-Rozwiązać ją, natychmiast! - rozkazał Arcyksiążę słysząc to co przed chwilą powiedziała nasza młodsza siostra. Był wyraźnie zły, że wcześniej nie zapytałem o pochodzenie tej pięknej damy, aczkolwiek, dlaczego miałbym uwierzyć w fakt, że jest księżniczką?

(Keira?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz